Pytania, wątpliwości dot. Egzoszkieletu – wyjaśnia Grzegorz Boczula – Specjalista ds. Badań i Rozwoju.
Artykuł stanowi transkrypcję rozmowy Grzegorza z Krzysztofem Cygoniem – Viceprezes Zarządu i Dyrektor Działu B+R Technomex i odnosi się do mitów, które można spotkać przy przekazach marketingowych / promocyjnych, czy chociażby rozmowach na temat różnych rozwiązań rehabilitacyjnych.
Największe mity jakie słyszałeś na temat egzoszkieletu?
Grzegorz: Największy mit (top 1), to zdecydowanie twierdzenie, że Egzoszkielet (Ekso NR) nie może być wykorzystywany u pacjentów z urazem rdzenia i że nie ma to żadnego sensu, skoro pacjent i tak nie będzie chodził. Niejednokrotnie zdarzało mi się to słyszeć na konferencjach naukowych od osób, które mogą być nawet autorytetami w rehabilitacji neurologicznej.
Krzysztof: To co takie urządzenie jest w stanie dać osobom z całkowitym urazem rdzenia kręgowego?
G: Zaczynając od tego co dzieje się z wszystkimi układami pacjenta – każdy z nas jest skonstruowany w taki sposób, że powinniśmy chodzić, zawsze, i z tym nie można dyskutować. Jeżeli – z powodu jakiejś choroby, urazu itp. – pacjent nagle przestaje chodzić, to już niesie za sobą kaskadę negatywnych konsekwencji, w związku z czym zapewnienie rehabilitacji chodu pacjentowi, który nie potrafi tego zrobić w inny sposób, jest tu kluczowe. Mówiąc o konsekwencjach mam na myśli m.in. to co się będzie działo z jego układem krążenia, jego układem oddechowym. W jego organizmie zacznie pojawiać się, prędzej czy później, osteoporoza, czy najpierw osteopenia. Generalnie kaskada negatywnych konsekwencji, z którymi musimy walczyć i cały czas przeciwdziałać poprzez właśnie trening w egzoszkielecie.
Tego typu trening daje nam w tym samym momencie wszystko co potrzebne, jak np.: pionizację, trening chodu, dociskanie stawów, uruchomienie pompy krążeniowej i generalnie pozwala nam zadbać o wiele różnych aspektów, które są istotne u tego typu pacjentów.
Więc tak, zdecydowanie twierdzenie, że nie ma sensu stosować egzoszkieletu w przypadku pacjentów nawet z całkowitym urazem rdzenia kręgowego – możemy określić MITEM.
K: Jakie jeszcze mity słyszysz?
G: Tak często jak słyszę, że wykorzystanie tego rozwiązania nie ma sensu u pacjentów z urazem rdzenia kręgowego, tak z drugiej strony często słyszę, że taka terapia jest tylko dla pacjentów, którzy jeżdżą na wózkach inwalidzkich, co oczywiście również jest mitem.
Wiele egzoszkieletów (w tym również Ekso NR) umożliwia zaawansowaną terapię chodu, także dla tych pacjentów, którzy potrafią chodzić. To, że pacjent jeździ na wózku i powinien mieć pionizację, to jest jedna kwestia, natomiast jeśli pacjent jest po urazie mózgu albo choruje na chorobę neurologiczną, to tego typu rozwiązanie może przyspieszyć progress rehabilitacji – np. przez zwiększenie liczby wykonanych kroków, czy lepszą kontrolę całego procesu.
K: Czy ten podział na osoby, którzy, uważają, że egzoszkielet jest tylko dla osób po urazie rdzenia oraz takich, którzy mówią, że to rozwiązanie takim pacjentom nie daje nic,nie wynika przypadkiem z tego, że te osoby mylą różne egzoszkielety? Bo może jest tak, że osoby, które twierdzą, że egzoszkielet jest rozwiązaniem tylko dla osób po całkowitym urazie rdzenia kręgowego, myślą, że to tak naprawdę nie jest urządzenie rehabilitacyjne, tylko urządzenie do mobilizacji, które gdzieś tam w idei powinno zastąpić, a przynajmniej na jakiś czas, wózek inwalidzki. Czy postrzeganie tej grupy ludzi nie zmierza przypadkiem w tę stronę?
G: Tak. Myślę, że może zmierzać w tę stronę. Generalnie celem producentów takich rozwiązań, jest to żeby doprowadzić do momentu kiedy egzoszkielet będzie służył do mobilizacji – nawet niekoniecznie do samej rehabilitacji. Będą sprzęty, które, tak jak tutaj, zostały skonstruowane od samego początku z założeniem, że będą rozwiązaniem wyłącznie rehabilitacyjnym. Natomiast docelowo producenci walczą o to aby powstało rozwiązanie, które będzie umożliwiało faktycznie tę mobilizację i to do takiego stopnia, że pacjent będzie w stanie założyć to urządzenie (np. pod jeansy) i nawet nikt nie zauważy, że on ten egzoszkielet ma na sobie. Natomiast jeszcze daleka droga przed nami i na dzień dzisiejszy tak to nie wygląda. Jeżeli myślimy o rozwiązaniu rehabilitacyjnym od samego początku to egzoszkielet Ekso NR jest świetnym wyborem.
W wielu przekazach marketingowych można się spotkać z sytuacjami, że pacjent ma na sobie egzoszkielet, który teoretycznie jest stworzony już do tej mobilizacji. Pacjent chodzi samodzielnie, wśród ludzi, wraca do społeczeństwa i zaczyna sobie tak funkcjonować, natomiast prawda jest taka, że to nie jest ten etap jeszcze. Prawda jest taka, że za tą kamerą jest osoba, która za chwilę będzie musiała podać kulę, albo ją zabrać, albo pomóc w czymś innym. Natomiast wszyscy czekamy na ten etap, kiedy ta mobilizacja, będzie rzeczywiście realną mobilizacją, gdzie pacjent w egzoszkielecie wyjdzie na zewnątrz i faktycznie będzie w stanie funkcjonować całkowicie samodzielnie.
K: Z zabieraniem kul skojarzyła mi się taka jedna sytuacja, gdy oglądałem jedno z urządzeń podczas filmu bardzo mocno reklamowego, gdy pacjent próbował zejść w nim po schodach i pamiętam, że wtedy się zastanawiałem co on zrobił z tą drugą kulą? Urządzenie było tak skonstruowane, że trzeba było chodzić o kulach oczywiście i nagle on podchodzi do schodów i jedną ręką chwyta się poręczy, drugą opiera na schodku przed nim. Musi się dosyć mocno wychylić – co samo w sobie może być lekko przerażające, dla osoby, która widzi to pierwszy raz – ale ja nie wiem gdzie on odłożył tę drugą kulę? Nigdzie nie zjechała, więc prawdopodobnie jest ktoś poza kadrem, kto tą kulą faktycznie się zaopiekował. Natomiast jeśli chodzi o same schody, to ja mam takie przemyślenia, że my bardzo mocno dostosowujemy wszystkie budynki dla osób z niepełnosprawnościami i pytanie czy to nie jest taki bardziej chwyt marketingowy, że egzoszkielet powinien wchodzić po schodach, albo umożliwiać coś takiego. Czy nie lepiej jednak zostawić pewne rzeczy bardziej bezpieczne i użyć po prostu windy lub innego rozwiązania.
G: Ja bym to tutaj trochę rozdzielił. Pod samym przekazem marketingowym całkowicie się podpisuję, kojarzę ten film, o którym wspomniałeś i wiem jak to wygląda i niestety za tą kamerą zaraz ktoś stoi. Wszyscy wiemy, że w życiu normalnym nie byłoby to możliwe, że ktoś tam faktycznie musi być do pomocy. Natomiast tak jak zacząłem – rozdzieliłbym tutaj tę rehabilitację i mobilizację. Tak jak faktycznie część osób skupia się na funkcjonalności chodu po schodach i w samej mobilizacji raczej bym się tutaj nie przejmował ponieważ przystosowujemy większość rzeczy i rzeczywiście na dzień dzisiejszy te schody tutaj nie są tak dużym problemem, jeśli mielibyśmy myśleć o samej mobilizacji – wyjściu na zewnątrz. Natomiast jeśli chodzi o samą rehabilitację to jak najbardziej widzę tutaj gdzieś pewne rozwiązanie i za każdym razem kiedy staramy się modyfikować / urozmaicić tę terapię, dodawać nowe funkcjonalności, nowe zadania do wykonania, to jak najbardziej tego typu rzeczy mogą pomóc, natomiast możemy to wykonywać w bardzo różny sposób. Część z rozwiązań umożliwia nam bardzo zróżnicowany trening chodu i to jest tutaj kluczowe.
K: I to właśnie miało być moje następne pytanie, bo rozmawiamy o mitach / czy nieprecyzyjnych przekazach dotyczących zastosowania egzoszkieletu, a jakbyś powiedział o trzech topowych zaletach stosowania egzoszkieletu w rehabilitacji?
G: Myślę, że na pewno możliwość zastosowania egzoszkieletu we wczesnym etapie, bo jak wiemy im wcześniej zaczniemy rehabilitację, im wcześniej zaczniemy trenować, tym mamy większe perspektywy na to, że efekty będą większe.
Kolejna topowa zaleta stosowania egzoszkieletu to z pewnością różnorodność terapii.
Mamy tu rozwiązania zarówno dla tych pacjentów bardzo słabych, ale też zaawansowanych i wszystkich pomiędzy, w związku z czym terapię można bardzo mocno różnicować i dzięki temu także bardzo mocno progresować.
Jako trzecią zaletę, myślę, że wskazałbym niejako synergię dwóch pierwszych, czyli to że jesteśmy w stanie w zasadzie wszystkie rzeczy robić błyskawicznie, od razu i w zróżnicowany sposób. Nie musimy szukać konkretnych rozwiązań do konkretnych rzeczy, tylko mam jedno kompleksowe rozwiązanie, które daje nam bardzo szerokie możliwości.
Czasem podczas prezentacji, albo rozmowy z klientem, pokazuję pracę terapeutów podczas terapii indywidualnej ze swoimi pacjentami zauważając przykładowo 5 różnych ćwiczeń przy 5 różnych leżankach oraz pokazuję jak w trakcie chodu z moim pacjentem z użyciem egzoszkieletu realizuję wszystkie 5 ćwiczeń jednocześnie. Czyli ta trzecia – scalająca super zaleta to niejako kombo wszystkich zalet jednocześnie razem z czasem i wszechstronnością.
K: Jak to jest właśnie z czasem, tj. jak długo takie urządzenie dopasowuje się do pacjenta? Czy to wymaga jakiejś dużej ingerencji mechanicznej w to urządzenie, czy jest to w miarę przystępne dla przeszkolonego terapeuty?
G: Na pewno jak ktoś jest przeszkolony to jest bardzo proste. Natomiast zawsze powtarzam, że z zewnątrz wygląda to na dużo bardziej skomplikowane niż jest w rzeczywistości.
Z czasem bywa różnie, bo te rozwiązania też są różne. Generalnie mamy roboty, które można zastosować błyskawicznie np. w przeciągu 3-5 minut już możemy pracować z pacjentem. Są takie, które wymagają trochę więcej czasu, ale to nadal są relatywnie krótkie czasy, bo mowa tu o 15-20 minutach.
Zazwyczaj terapeuta jest bardzo dobrze przeszkolony. Szkolenia są mocno rozbudowane, więc jest czas na to by nauczyć się obsługi dobrze i potem obsługiwać egzoszkielet błyskawicznie.
K: A jakbyś miał wymienić TOP 3 właściwości, które Ci się z perspektywy terapeutycznej najbardziej podobają w tym rozwiązaniu:
G: Zdecydowanie oprogramowanie. Poza oprogramowaniem to szerokość terapii dla zróżnicowanych pacjentów. W egzoszkielecie mamy nawet ustawienia, które umożliwiają bieg z pacjentem. Poza tym możemy chodzić w tył, w bok, a już patrząc tak generalnie terapia w egzoszkielecie może być dostosowana do każdego etapu rehabilitacji, nawet do pacjentów, którzy są już na naprawdę końcowym etapie swojej rehabilitacji, tj. są już generalnie sprawni, mogą chodzić samodzielnie.
K: Czyli jeśli można ustawić opcję biegu, to czy nie jest tak, że tak naprawdę prędkość egzoszkieletu (ruchu w egzoszkielecie) nie zależy w głównej mierze od sprawności pacjenta?
G: Tak, jak najbardziej. To co jest istotne to: tryb z jakiego będziemy korzystać w trakcie pracy, no i właśnie możliwości pacjenta. Jeżeli będzie to pacjent z całkowitym uszkodzeniem rdzenia i jeszcze wysokim, to wiadomo, że nie będziemy szybko chodzić. Poza tym należy pamiętać, że mówimy tu o rehabilitacji, w związku z czym samo tempo chodu, to jak szybko chodzimy, nie ma aż tak dużego znaczenia. Może mieć to znaczenie jak się skupiamy na zdobyciu kolejnych kroków / powiększeniu liczby wykonywanych kroków – jednak w całym procesie patrzyłbym raczej na to w ten sposób, że szukałbym rozwiązania, które dobrze kontroluje wzorzec i daje możliwość przyspieszenia przy zachowaniu dobrego wzorca. Istotny jest tu sam wzorzec chodu, dzięki któremu możemy dobrze kontrolować pacjenta dając nam też możliwość dokładnego wchodzenia w ten wzorzec, modyfikowania go w zależności od potrzeb / deficytów pacjentów
K: A co poza oprogramowaniem?
G: Tak, pierwsze to oprogramowanie. Jako drugie wskazałbym biofeedback tego urządzenia. Akurat w tym egzoszkielecie mam duży pilot z dużym ekranem, co daje nam możliwość aby zobaczyć dużo, a wręcz do tego stopnia, że urządzenie może podpowiadać w jaki sposób w trakcie fazy przenoszenia pacjent powinien zgiąć biodro, jak zgiąć kolano,. To są bardzo fajne i przydatne informacje dla terapeuty, który to urządzenie obsługuje i prowadzi. Wszystko jest przedstawiane w sposób bardzo czytelny.
K: Wspomniałeś, że to terapeuta ma kontrolę, czyli to nie jest tak jak niektórzy mówią, że urządzenie zastąpi pracę terapeuty? Czyli dobrze rozumiem, że urządzenie bardziej wspomaga pracę terapeuty i wymaga terapeuty naprawdę dobrze wykształconego i przygotowanego, aby uzyskać odpowiedni efekt terapeutyczny, natomiast nigdy nie zastąpi samego terapeuty.
G: Jak najbardziej, sam inaczej bym tego nie określił. Dokładnie tak to wygląda, wręcz należy powiedzieć, że urządzenie poszerza możliwości terapeuty. Chodzi też o umiejętne wykorzystanie pewnych funkcjonalności, które rozwiązanie nam daje, a potem połączenie tego z tym co fizjoterapeuta robi na co dzień. Czyli na przykład jeśli standardowo w trakcie terapii indywidualnej wykonuje konkretne zadania z pacjentem, to bardzo często możliwości terapeuty zaczynają się kończyć, tzn. jest w stanie wymyślić co mógłby zrobić, ale bez wsparcie sprzętowego nie jest to po prostu możliwe.
K: Tak. To jest często taki mit, który się gdzieś słyszy, podczas gdy egzoszkielet to kolejne narzędzie. Dobrze wykształcony i przygotowany do pracy terapeuta, oprócz niezastąpionych technik manualnych, konkretnych metod pracy, traktuje pracę w egzoszkielecie jako kolejną metodę pracy z pacjentem.
G/K: Zdecydowanie można pracę w egzoszkielecie potraktować jako kolejną metodę, której zresztą towarzyszą często rozbudowane i kilku modułowe kursy, trwające często około tygodnia, dające przede wszystkim możliwość kształtowania dobrych nawyków, nauki bezpiecznej obsługi urządzenia z pacjentem, tj. żeby wiedzieć dokładnie co zrobić w jakiej kolejności, bo reszta przychodzi z praktyką.
G: Tak. Myślę, że praktyka jest tutaj kluczowa. Mając dobrego instruktora można się pewnych rzeczy szybciej nauczyć, bo są stworzone po prostu protokoły. Zupełnie inaczej będziemy pracować z pacjentem po całkowitym uszkodzeniu rdzenia, bo cel terapii jest inny, niż z pacjentem chorym na stwardnienie rozsiane czy po urazie czaszkowo-mózgowym, czy dzieckiem z MPD. To są inne cele, czasem mniej lub bardziej zbieżne, natomiast tutaj sam protokół zazwyczaj się od siebie różni.
K: Ok. To mamy: oprogramowanie, biofeedback, a co będzie na trzecim miejscu?
G: Powiedziałbym tak. To rozwiązanie jest w szczególności dedykowane dla kreatywnych terapeutów. Jeżeli ktoś lubi pracę z pacjentem, lubi kombinować, lubi się uczyć, przekraczać pewne granice, to jak najbardziej z egzoszkieletem się polubi. Innymi słowy egzoszkielet daje wiele możliwości, wszystko zależy od tego z kim chce się pracować, w jaki sposób, co chce się robi.
K: Często spotykam się z różnymi pytaniami i teraz będę Cię prosił, żebyś Ty spróbował znaleźć na nie odpowiedzi, jako terapeuta. Na przykład obserwowałem różne rozwiązania na rynku, to one trochę różnią się w konstrukcji. Dwie takie rzeczy, które mi się najbardziej rzucają w oczy, porównując omawiany tu egzoszkielete Ekso NR i inne rozwiązania to:
- w przypadku ekso nr mamy wysoki plecak, rama jest bardzo sztywna plus pacjent chodzi we własnym obuwiu (podeszwy egzoszkieletu są pod jego obuwiem). czy to ma jakieś znaczenie w pracy z pacjentem? czy to coś daje? czy to jest bardziej wada czy zaleta?
G: Zdecydowanie zaleta. Taka wysoka i sztywna konstrukcja (plecak) – umożliwia pracę z szerszą grupą pacjentów. Oczywiście przy założeniu, że jest to samonośna konstrukcja i pacjent nie musi jej dźwigać (tak jak właśnie w przypadku egzoszkieletu Ekso NR). W takim przypadku możliwości pracy, zwłaszcza z pacjentem po urazie rdzenia kręgowego, są nieograniczone. Jeżeli w tym urządzeniu (tj. egzoszkielet Ekso NR) możemy pracować z pacjentem do uszkodzenia C7 całkowitego, to żadne inne rozwiązanie, w praktyce i to należy podkreślić, się tutaj nie sprawdzi – mówiąc o robocie mobilnym. Niestety jest to niemożliwe.
K: To od razu zapytam. Najwyższy uraz rdzenia z jakim pracowałeś?
G: (Dużo tego było :)) Tak naprawde najwyższy to C3 (uszkodzenie całkowite). To już jest bardzo dużo, ale miałem okazję przeprowadzić działania w bezpieczny sposób. Pacjent był najpierw dobrze zbadany, co dało podstawy do bezpiecznej pracy. Tu zdrowie pacjenta zawsze pozostaje na pierwszym miejscu.
K: Tak żeby było jasność. Nigdy nie ryzykujemy zdrowiem pacjenta. Grzegorz pracuje z egzoszkieletami od 2014 r., przeszkolił wszystkich terapeutów, którzy pracują z egzoszkieletami w Polsce. Zrobił z pacjentami co najmniej 4 mln. kroków i nie ma schorzenia, które by się kwalifikowało do pracy z egzoszkieletem, z którym Grzegorz nie miał okazji pracować.
G: Tak. Natomiast wracając do wspomnianego pacjenta: C3 – może brzmi przerażająco dla niektórych, ale gdybym nie widział, że jestem w stanie to zrobić, to bym nie próbował. Pacjent oczywiście był wcześniej dobrze przebadany, w związku z powyższym wiedziałem, że się uda. Sam byłem zaskoczony, że to jest możliwe. To nie jest historia, która miała miejsce na początku mojej pracy z pacjentem, to nastąpiło po wielu latach. Natomiast na porządku dziennym zdarzają się pacjenci z C5, bardzo często z C7 (uszkodzenie całkowite) – też.
K: Z punktu widzenia medycznego w Europie, każde uszkodzenie może pracować w Ekso. W Stanach Zjednoczonych dopuszczenie jest bardziej: per choroba, per segment i to jest dość mocno rozdzielone, a w Europie jest bardziej otwarte, więc możemy sobie na więcej rzeczy pozwolić, oczywiście przy zachowaniu całkowitego bezpieczeństwa pacjenta.
G: Tutaj zaznaczyłbym w odniesieniu do regulacji (FDA) dotyczących zastosowania urządzenia w Stanach Zjednoczonych, że to urządzenie w USA, jako jedyne oficjalnie jest dopuszczone do pracy z pacjentem po urazie czaszkowo-mózgowym.
K: Przy okazji możemy uchylić rąbka tajemnicy, że mieliśmy okazję razem z Grzegorzem brać udział w projekcie badawczym w Polsce, którego wyniki zostały m.in. przekazane producentowi urządzenia i on teraz będzie wykorzystywał te wyniki do certyfikowania w USA (dla FDA) EKSO jako pierwszego takiego urządzenia na świecie, jako narzędzia terapeutycznego do pracy z pacjentami ze stwardnieniem rozsianym.
Ok. To wiemy już co daje nam wysoka i sztywna rama.
Wspomniałeś, że konstrukcja jest samonośna i pacjent nie czuje tej wagi.
Często niektórzy mówią
-”…lekki egzoszkielet..”
– “..jak najlżejszy..”
– “ .. nasz jest najlżejszy..:”
Czy, z punktu widzenia terapeutcznegoto, ma to naprawde znaczenie, czy barrdziej na zasadzie “to zależy”?
G: To zależy :) W tym wypadku, to zależy od tego do czego urządzenie będzie wykorzystywane. Jeśli myślelibyśmy o samej mobilizacji (co na dzień dzisiejszy nie wygląda tak jakbyśmy chcieli, i może będzie kiedyś wyglądać) to wtedy waga urządzenia jak najbardziej mogłaby mieć znacznie, ot choćby przy włożeniu urządzenia do samochodu, przewożeniu, wyciąganiu itp. W samej zaś rehabilitacji nie ma to większego znaczenia. Mówiąc o samonośnośni miałem na myśli to, że pacjent, który urządzenie ma na sobie, nie czuje kompletnie niczego. Urządzenie waży ok 20 kg, więc jeśli przenosimy je z miejsca na miejsce to ma to jakieś znaczenie, natomiast w samej rehabilitacji zarówno pacjent jak i terapeuta nie czuje żadnego ciężaru. Zatem w rehabilitacji ciężar egzoszkieletu w tym przypadku nie ma żadnego znaczenia.
K: Dobrze. A jak to jest ze stopami?
G: Jeśli chodzi o stopy to jest to też jedna z kluczowych rzeczy, która powinna być w robocie do reedukacji chodu, czyli czujniki, znajdujące się w stopach. Prawda jest taka, że często ktoś patrząc na sesje z tym urządzeniem, mówi mi, że chód jest rzeczywiście bardzo mocno zbliżony do naturalnego i to właśnie wynika z obecności czujników w stopach. Jeżeli w stopach nie ma czujnika to chód będzie mocno robotyczny. Jest to kluczowe jeżeli myślimy o naturalności chodu, myślimy o tym, żeby w trakcie pracy z pacjentem, zbliżać się jak najbardziej do naturalności, żeby jak najbardziej odzwierciedlić takie standardowe warunki, w których normalnie próbujemy reedukować chód. Jeżeli będzie on robotyczny, no to to zawsze będzie minus. W związku z czym praca w przestrzeni, jak i w robocie mobilnym i chód jak najbardziej zbliżony do naturalnego, dzięki czujnikom znajdującym się między innymi w stopach, jest tutaj bardzo istotna.
K: Czyli tak łopatologicznie: dzięki temu, że ja mam czujnik w stopie to urządzenie jest w stanie wykryć kiedy ta pozycja będzie bardzo bezpieczna dla pacjenta, żeby mógł ten następny krok wykonać, bo on dobrze wie gdzie jest pięta, gdzie są palce, a nie estymuje tego z tego co się znajduje w plecaku.
G: Tak. Jak w treningu chodu musimy czuć podłoże, musimy wiedzieć w którym miejscu i w jaki sposób stawiamy stopę, tak na podobnej zasadzie działa tutaj egzoszkielet. Poprzez odpowiedni dociśnięcie, odciążenie czujnika – tam krok będzie wyzwalany, pacjent będzie mógł nad nim lepiej panować
K: A tu jeszcze widzę takie uchwyty przy stopie – podpowiesz nam do czego one służą?
G: Te uchwyty służą do modyfikacji sprężystości stopy. To kolejna bardzo ważna kwestia i bardzo ważny element tego urządzenia. Często na początku pracy z pacjentem, szczególnie takim słabszym, kiedy jest to pacjent po urazie rdzenia kręgowego i jest to uszkodzenie całkowite – to chcemy, żeby pacjent czuł się bardzo stabilnie w urządzeniu, wręcz – mówiąc stabilnie – trochę odchodzimy od tej naturalności, tylko wręcz chcemy stworzyć takie bardziej sztywne warunki pracy, gdzie pacjent będzie stał bardzo pewnie na nogach, nie będzie się przesuwał ani w jedną, ani w drugą stronę – będzie czuł się bardzo bezpiecznie. I właśnie do tego służą te elementy, które możemy sobie zmodyfikować i pracować właśnie na początku z pacjentem w takich sztywnych warunkach, a jak chcemy pracować bardziej naturalnie, skupić się na propulsji, która w tym urządzeniu jest też oczywiście zachowana. Można ten mechanizm uwolnić i wówczas sama praca: pięta – palce, będzie bardzo dokładna, bardzo naturalna.
K: To jeszcze jedna kwestia. Co prawda ja to wiem, ale za pewne nie wszyscy wiedzą, że to urządzenie ma możliwość podłączenia zewnętrznego urządzenia do Funkcjonalnej Elektrostymulacji (FES). Przynajmniej z tych badań, które mamy wynika, że większość pacjentów chce chodzić z FESem, jeżeli to jest dla nich skuteczne terapeutycznie i faktycznie te progresy są szybsze.
G: To już w zasadzie jest trend, w którym taka zrobotyzowana rehabilitacja idzie. Widzimy, obserwujemy to od jakiegoś czasu, że dodanie funkcjonalnej elektrostymulacji do robota, poszerza nam możliwości pracy, mimo że tak naprawdę już bez niej mamy ogrom możliwości, co jest ogromnym atutem.
K: A jak jesteśmy przy prądzie, przy stymulacji, to jeszcze pytanie, już końcowe. Zabrało Ci kiedyś prądu w egzoszkielecie? :) (tak już kolokwialnie mówiąc, bo widzę tutaj baterie – jak to z nimi jest?)
G: Nie. Nigdy w życiu nie zabrakło prądu :) W urządzeniu mamy 2 komplety baterii w standardzie, więc w każdej chwili możemy wymienić baterie, a samo urządzenie za każdym razem przypomina nam, że mamy już niższy poziom naładowania baterii, daje nam sygnały ostrzegawcze, więc wiemy kiedy siąść i te baterie wymienić. Natomiast standardowo podczas pracy z pacjentem nie ma żadnych problemów – na jednym komplecie baterii jesteśmy w stanie wykonać tych sesji kilka, więc to też nie jest tak, że w trakcie pracy z pacjentem trzeba baterie wymienić.
K: A ile trwa średnio taka sesja? Ile czasu, ile to jest mniej więcej kroków? Oczywiście zdaje sobie sprawę, że to zależy od pacjenta, ale jakbyś mógł mocno uśrednić, żeby dać jakiś pogląd ile trzeba kroków zrobić w czasie sesji i ile taka sesja średnio trwa.
G : Dokładnie, to zależy :) od etapu rehabilitacji, od pacjenta, z którym pracujemy, natomiast na początku zazwyczaj, już na pierwszej sesji – będą to okolice 150-200 kroków. Po jakimś czasie, kiedy pacjent jest już mocno zaawansowany, dobrze wie co robi, w jaki sposób pracować – stosujemy godzinne sesje terapeutyczne. Mówiąc o godzinnej sesji terapeutycznej mam na myśli: około 5 min. wpięcie pacjenta, jakieś 5 min. przed upływem pełnej godziny kończymy, więc zazwyczaj – w zależności od zaawansowania pacjenta – będzie to od 40 do 50 min. terapii w egzoszkielecie. W tym czasie można spokojnie wykonać ok. 2000 kroków.
Powiem nawet taką ciekawostkę: jedna pacjentka w czasie 52 minut (w trakcie jednej sesji) była w stanie przebić barierę 3000 kroków, co wydawało mi się niemożliwe.
K: Jak długo zajmujesz się egzoszkieletem? Jak długo z nim pracujesz? Z iloma pacjentami mniej więcej pracowałeś? Jakie było Twoje największe wyzwanie przy egzoszkielecie :)?
G: Samą pracą w egzoszkielecie zajmuję się od 2014 r. To był zarazem początek mojej przygody ze zrobotyzowaną terapią i od razu się w niej zakochałem. Miałem możliwość pracy z tysiącami pacjentów, w związku z czym wykonanych kroków uzbierało się naprawde dużo. Przez pierwsze lata zajmowałem się głównie pracą z egzoszkieletem. Natomiast od dłuższego czasu (od paru lat) zajmuję się generalnie zrobotyzowaną terapią chodu, głównie reedukacją chodu, choć nie tylko – bo tych rozwiązań jest zdecydowanie więcej.
A jak to wyglądało u Ciebie Krzysztof?
K: Ja pracuje w tym temacie nieco dłużej natomiast faktem jest, że moim głównymi zadaniami jest wyszukiwanie takich nowoczesnych rozwiązań. Zawsze te rozwiązania wyszukujemy i wybieramy jako firma – bardzo świadomie, bo szukamy przede wszystkim skutecznych narzędzi do rehabilitacji. Kiedy dostałem za zadanie znalezienie egzoszkieletu – oglądnąłem wtedy wszystkie dostępne rozwiązania rehabilitacyjne na rynku i całkowicie świadomie podjęliśmy decyzję (jako firma), że będziemy zajmować się Ekso, Na nasz wybór wpłynął fakt, że to jest urządzenie, które zaprojektowano do rehabilitacji, to nas w nim urzekło i zobaczyliśmy ten ogromny potencjał pracy z pacjentem. Bo to nie chodzi o to, aby na chwilę obecną używać mniej lub bardziej doskonałych konstrukcji, które może lub nie – zastąpią wózek. My mamy tysiące, setki tysięcy pacjentów, którzy nie kupią sobie takiego urządzenia do domu, ale będą mogli z niego skorzystać w placówkach i my takich rozwiązań ciągle szukamy. Dla nas to już jest taka bardziej pasja, niż codzienna normalna praca. My się fascynujemy historiami pacjentów, którym pomagamy. Fascynujemy się tym jak te urządzenia są zbudowane. Nigdy nie bierzemy urządzenia, które jest po prostu z nazwy czymś lub się producentowi wydaje, że tym jest. Na początku urządzenie bierzemy, testujemy, analizujemy i wtedy dopiero decydujemy czy będziemy je dalej wdrażać na naszym rynku. I cała nasza suma doświadczeń, liczby przebytych kroków, liczby pacjentów, którym pomogliśmy, to przebija się przez to, że – i tu jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że w Polsce są 24 egzoszkielety tego typu (pojawiły się w ciągu 7 lat) – i jesteśmy drugim rynkiem w Europie, co do liczby egzoszkieletów (zaraz po Włochach). Żaden inny kraj oprócz Polski i Włoch nie ma tak dużej liczby egzoszkieletów rehabilitacyjnych na rynku i jeszcze – jeżeli chodzi o samo użycie tych robotów, to Polska jest praktycznie chyba mistrzem świata :) Dostaliśmy ostatnio taką statystykę, z której wynika, że jest 10 egzoszkieletów, które przebiły barierę ponad 2 mln. kroków, z czego 6 jest w Polsce, a 2 dobiły już do bariery 4 mln. kroków.
Pozdrawiamy kolegów na północy Polski :)
Egzoszkieletowe mity - w ujęciu humorystycznym